Treść strony

Podaruj nam 1,5 procent swojego podatku

 

Subiektywna integracja

Lubię obserwować zmiany zachodzące na płaszczyźnie integracji w szerokim tego słowa znaczeniu. Najbliższa mi jest oczywiście ta integracja, która wiąże się bezpośrednio ze środowiskiem osób słabowidzących i niewidomych.

Poznawanie i zrozumienie integracji jest czymś subiektywnym. Wiąże się z doświadczeniem zdobytym w praktyce i w teorii.

Moje osobiste pojmowanie integracji niewidomych i słabowidzących ma constans wad i zalet.

Moja opinia wynika z faktu, iż przez dobrych kilka lat pracowałam w oświacie jako widzący nauczyciel. Z drugiej strony przekonania, które reprezentuję są wynikiem życia już jako osoba początkowo słabowidząca a następnie niewidoma.

Pamiętam jedną ze szkół, w której pracowałam oraz tamtejszych nauczycieli. Niewiadomo z jakich nagłych powodów większość z nich zaczęła studiować tyflopedagogikę jako kierunek uzupełniający. Studia te trwały trzy semestry, kończyły się pracą dyplomową i otrzymaniem kwalifikacji jako tyflopedagog. Jak się okazało w przyszłości owa szkoła miała zostać zlikwidowana, a jedynym warunkiem jej dalszej egzystencji było przekwalifikowanie jej w szkołę z klasami integracyjnymi. W tym celu szanowne grono pedagogiczne musiało jak najszybciej zdobyć odpowiedni warsztat do pracy z dziećmi niepełnosprawnymi. Odpowiedzmy sobie sami, czy taki nauczyciel po trzech semestrach uzupełniających studiów, na których zjazdy odbywają się raz na dwa, trzy tygodnie staje się naprawdę tyflopedagogiem przygotowanym do pracy z osobami z wielorakimi trudnościami będącymi wynikiem licznych dysfunkcji? Ja sądzę, że nie. Usłyszałam kiedyś od jednego z moich kolegów zatrudnionych w owej placówce pytanie: “jak ja mam uczyć ślepych?”- włos mi się zjeżył. To samo czuję i teraz pisząc te słowa. Tak właśnie wygląda integracja ta w negatywnym wymiarze słów. Brak wykwalifikowanej kadry, klasy integracyjne stanowią często zbiór uczniów nie tylko z problemami zdrowotnymi – co jest założeniem integracji, ale przyjmuje się do nich dzieci z problemami wychowawczymi przeniesione karnie z innych placówek lub uczniów, którzy nie otrzymali promocji do następnej klasy. Dzieje się tak, gdyż klasa integracyjna stwarza ku temu warunki. Chodzi przede wszystkim o to, że ma niewielu uczniów więc dlaczego nie dorzucić do niej kilku kolejnych.

Nie ulega wątpliwości, że sam zamysł integrowania osób niepełnosprawnych z pełnosprawnymi jest bardzo słuszną ideą.

Poza pejoratywnym doświadczeniem związanym z integracją w szkołach ogólnodostępnych, dostrzegam wiele walorów tej formy edukacji.

Najważniejszym z nich jest według mnie kontakt dzieci z dysfunkcjami z dziećmi pełnosprawnymi. Przed kilkoma laty osobę niepełnosprawną można było spotkać jedynie sporadycznie w kolejce do lekarza lub w telewizji. Mimo faktu, iż dużo mówiono na temat tworzenia stanowisk pracy, dofinansowań dla osób niepełnosprawnych, łamania barier architektonicznych nie odczuwało się w praktyczny sposób współistnienia ludzi niepełnosprawnych. Utworzenie oddziałów integracyjnych spowodowało wplatanie słów w codzienność. Dzieci na wózkach inwalidzkich siedzą w ławce z dzieckiem, które dotychczas bało się kaleki na wózku, a poprzez pojawienie się takiego kolegi w tej samej klasie, zrozumiało i poznało kogoś z dysfunkcją narządu ruchu, kto ma takie same marzenia jak sprawne dzieci, tak samo się uśmiecha i pragnie przyjaźni i aprobaty rówieśników. Poprzez integrację będzie możliwa fundamentalna zmiana owocująca w przyszłości. Ucząc się wielorodności otaczającego nas świata w jak najwcześniejszym okresie życia, możemy wykluczyć ryzyko braku tolerancji wobec osób niepełnosprawnych w dojrzałym wieku.

Patrząc perspektywicznie na przyszłość osób niepełnosprawnych pragnęłabym, byśmy osiągnęli jako społeczeństwo taki rodzaj dojrzałości wobec siebie, która nie zakładałaby łamania barier ale powodowała nie tworzenie ich. Moim zdaniem integracja ma swe źródło w domu rodzinnym, który uczy nas o zróżnicowaniu poglądów, koloru skóry, różnorodnej sprawności intelektualnej innych osób, jak o ich dysfunkcjach. Sądzę, że każdy kolejny dzień stojący jako wielka niewiadoma przed Tobą, czy przede mną może spłatać nam takiego figla, którego się nie spodziewamy. Uczenie się przyjmowania z pokorą tego, co daje nam życie i podążania z tym przez świat jest zadaniem każdego z nas. To właśnie subiektywne poglądy każdej jednostki ludzkiej od tej najmniejszej do tej najstarszej tworzą dialog, z którego budowana jest integracja.

Izabela Wasilewska, lingwista, pracownik Fundacji “Trakt”

Błąd: Nie znaleziono pliku licznika!Szukano w Link do folderu liczników


Artykuł publikowany w ramach projektu TYFLOSERWIS - INTERNETOWY SERWIS INFORMACYJNO-PORADNICZY dofinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.