Treść strony

Podaruj nam 1,5 procent swojego podatku

 

(Nie)pełnosprawność języka polskiego - Mikołaj Jabłoński

Na co dzień do komunikacji używamy głównie języka, który pomaga nam odzwierciedlić sposób postrzegania rzeczywistości. Wielu badaczy poświęca lata pracy, aby na podstawie zmian w danym języku, na pewnej przestrzeni czasu, określić przemiany mentalne danego społeczeństwa. Język pomaga nam również dostrzec różnice kulturowe między innymi narodowościami, bo bardzo często jesteśmy w stanie wychwycić zwroty lub słowa niemające swojego odpowiednika w innej kulturze. Przykładami tego typu są liczne nazwy rodzajów śniegu w języku szwedzkim, czy też dwa zupełnie inne sposoby na wyrażenie miłości w języku włoskim: zwrot „ti amo” stosujemy w sytuacji romantycznej, a „ti voglio bene” – kiedy pragniemy wyrazić miłość do członków rodziny lub przyjaciół. Przykłady można by mnożyć, jedno jest pewne: choć nie zawsze da się wszystko opisać słowami, język to potężne narzędzie, za pomocą którego można wiele osiągnąć i wiele stracić, kogoś oczarować lub boleśnie zranić.

Jak sytuacja wygląda w przypadku tematu tak delikatnego jak niepełnosprawność? Jakie określenia powinniśmy stosować, aby nie urazić naszego rozmówcy, który ma jakiś rodzaj niepełnosprawności? Jak duże zmiany zaszły na tym polu w języku polskim w ciągu ostatnich lat i z czym się one wiążą?

Warto zacząć od tego, że jeszcze dwadzieścia lat temu dopuszczalne było stosowanie określenia „inwalida” w kontekście osoby niepełnosprawnej, za to nazwanie kogoś „kaleką” wzbudzało kontrowersje. Dziś już wiemy, że oba te wyrażenia są niepoprawne i pierwsze z nich wciąż bywa spotykane głównie w nazwach własnych pewnych instytucji oraz w zapisach prawnych. Zaczęto promować używania takich określeń jak „osoba niepełnosprawna” lub „osoba ze specjalnymi potrzebami”.

 

Niepełnosprawność w mediach

Niestety, dla wielu współczesnych środków masowego przekazu tego typu słowa są niewystarczająco nacechowane emocjonalnie, dlatego wciąż dziennikarze uciekają się do nagłówków takich jak: „Inwalidzi bez prawa do studiów” (Fakt 24.pl), „Zwycięska walka z kalectwem” (rzeszow.tvp.pl), „Inwalida inwalidzie wilkiem, czyli o miejscach do parkowania na osiedlu Widok w Skierniewicach” (Skierniewice.eglos.pl) itp. Nazewnictwo tego typu utrwala pewne stereotypy dotyczące osób niepełnosprawnych. Najczęściej kojarzą nam się one z wózkiem, kulami lub dysfunkcją intelektualną.

Izabela Sopalska-Rybak, prezeska fundacji Kulawa Warszawa, która od lat działa na rzecz równego traktowania osób ze specjalnymi potrzebami, w czasie panelu dyskusyjnego „Niepełnosprawność na salonach” w ramach 7. Festiwalu Kultury bez Barier podkreśliła, że „niepełnosprawność nie jest cechą definiującą człowieka i nie powinno się tak o niej mówić”. W nurcie tej myśli środowiska działające na rzecz osób niewidomych, głuchych, wózkowiczów itp. zamiast określenia „niepełnosprawny” czy też „osoba niepełnosprawna” zaczynają używać sformułowania „osoba z niepełnosprawnością”. W trakcie tego samego panelu dyskusyjnego pojawiła się również opinia o bezpłciowym traktowaniu osób ze specjalnymi potrzebami. Bardzo często odbiera im się prawo do seksualności. „Jestem kobietą z niepełnosprawnością” – mówi Izabela Sopalska-Rybak, od lat chorująca na stwardnienie rozsiane i obecnie poruszająca się na wózku.

 

Wózki inwalidzkie, ślepi i głuchoniemi!

Skoro o wózku mowa, bardzo często, gdy mówimy o kimś, kto właśnie za pomocą tego pojazdu się porusza, obok rzeczownika pojawia się zaraz przymiotnik „inwalidzki”, a poprawnie wystarczy powiedzieć po prostu „osoba na wózku”.

Kolejną grupą wzbudzającą dystans, ostrożność w kontakcie i wiele wątpliwości co do poprawności językowej, są niewidomi. Dla niektórych również „ślepi” i „ociemniali”, jednak pierwsze określenie jest obraźliwe i powinno być używane jedynie w kontekście zwierząt. Drugie natomiast charakteryzuje tylko i wyłącznie osoby, które początkowo widziały, a wzrok utraciły później, przynajmniej po 5. roku życia. Oczywiście i do osób ociemniałych, i tych niewidomych od urodzenia wciąż można powiedzieć: „Hej, miło Cię widzieć!”, „Oglądałaś ten film” czy „Do zobaczenia!”. Są to pewne zwroty utarte kulturowo i nie warto analizować ich przełożenia na rzeczywistość. Czytelnicy Tyfloserwisu to wiedzą, ale osoby pełnosprawne mają prawo mieć w tym zakresie wątpliwości – i jeśli wychwycimy, że ktoś się zawahał, warto to wyjaśnić.

Wiele osób nie wie o pewnej mniejszości kulturowej zamieszkującej całą Polskę, którą rzadko kto rozumie i często jej przedstawiciele są uznawani za niepełnosprawnych, choć sami tak siebie nie postrzegają. Mowa oczywiście o osobach niesłyszących, które często mylnie nazywane są „głuchoniemymi”. Jest to kolejny błąd językowy, niegdyś powszechnie stosowany i jego pozostałości wciąż widnieją w niektórych nazwach własnych. Głusi podkreślają, że mają swój własny język, co prawda nie foniczny, a wizualno-przestrzenny. Językiem tym „mówią”, teksty tego języka „słyszą”, a więc nie są niemi. Ponadto mają swoją własną kulturę, sztukę, symbole i inne elementy kulturowe, dlatego od kilku lat walczą, by wyraz „głuchy” pisać z dużej litery, by podkreślić, że mówimy o mniejszości językowo-etnicznej, analogicznie do Ślązaków i Kaszubów. Póki co jednak nie mamy do tego podstaw, ponieważ w słownikach ortograficznych, poradnikach poprawnościowych i komentarzach językoznawców wyraz głuchy wciąż zapisany jest małą literą. Czy się to zmieni – czas pokaże.

W komunikację językową coraz bardziej wpisują się elementy graficzne tzw. emoji. Używane są one głównie w social mediach, jednak pełnią bardzo ważną funkcję, bardzo często zastępczą dla wyrazów pisanych. W tym wypadku również łatwo o „wtopę”. Powszechnie uważa się, że symbolem osób ze spektrum autyzmu są puzzle. Wyrażają one pewną zagadkowość i problem z dopasowaniem się do reszty społeczeństwa. Symbol ten jest nieuznawany przez sporą część tego środowiska, które o wiele bardziej woli znak nieskończoności, czyli poziomą ósemkę. Przyjęło się również, że autyzm „ma kolor niebieski”, który – jak czytamy na stronach internetowych poświęconych tej chorobie – „jest uznawany za najgłębszy z kolorów, rozpływający się w nieskończoności horyzontu. Jako barwa najczystsza i najzimniejsza zarazem staje się najbardziej odrealnioną ze wszystkich barw. Pewnie stąd jej skojarzenie z autyzmem”. Na znak solidarności oraz w celu zwrócenia uwagi społeczeństwa na potrzeby i problemy osób z tym rodzajem niepełnosprawności 2 kwietnia, kiedy obchodzony jest Światowy Dzień Autyzmu, wiele środowisk ubiera się na niebiesko. Podobnym znakiem pozawerbalnym są kolorowe skarpetki, najlepiej nie do pary, założone w pierwszy dzień wiosny, czyli 21 marca. To żadne szaleństwo, lecz zwrócenie uwagi na to, że wśród nas żyją osoby z zespołem Downa, które tego dnia obchodzą swoje święto.

Świadomość społeczna wciąż ulega zmianie, ale już dostrzegalnym, pozytywnym aspektem jest obecność tematu różnych niepełnosprawności w telewizji oraz w Internecie. Coraz bardziej poznajemy i wychodzimy ze sfery domysłów, które nieraz budzą niepotrzebny lęk. Jednak to wciąż od każdego z nas zależy, jaki wizerunek osób z niepełnosprawnościami będziemy kreowali za pomocą języka, którego używamy na co dzień.

Mikołaj Jabłoński

Błąd: Nie znaleziono pliku licznika!Szukano w Link do folderu liczników


Artykuł publikowany w ramach projektu „TYFLOSERWIS 2018–2021 INTERNETOWY SERWIS INFORMACYJNO-PORADNICZY", dofinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.