Treść strony

Podaruj nam 1,5 procent swojego podatku

 

Muzyczne ścieżki życia

Muzyka jest wielkim darem, który został mi ofiarowany przez los. Dzięki muzyce moje życie jest piękniejsze i ma większy sens. Kiedyś wybrałam tę drogę i podążam nią, realizując kolejne zadania i osiągając coraz to nowe cele. Z muzyką idę przez życie tak jak z aniołem stróżem. Ona towarzyszy mi w pracy, w nauce i we wszystkim, co robię każdego dnia.

Obecnie jestem studentką V roku Muzyki Kościelnej na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie; w najbliższym semestrze zakończę też Międzywydziałową Specjalizację z Kształcenia Słuchu. Studiując muzykę kościelną, mam do czynienia z wieloma przedmiotami. Do przedmiotów głównych należą oczywiście organy – w każdym semestrze muszę opanować inny program, poznaję różnorodne dzieła i stykam się z wieloma formami muzycznymi. Wszystkich utworów uczę się z nut brajlowskich. Podczas zajęć z dyrygentury dyryguję utworami chóralnymi z akompaniamentem bądź a cappella. Na lekcjach emisji głosu śpiewam coraz to nowe utwory. Zgłębiam też przedmioty teoretyczne, takie jak historia muzyki, analiza dzieła muzycznego itp.

Specjalizacja z kształcenia słuchu natomiast nieoczekiwanie odkryła we mnie nowe, jeszcze kilka lat temu nieznane powołanie do pracy z dziećmi. I tak oto pojawiło się przede mną wyzwanie, któremu staram się sprostać.

W ubiegłym roku szkolnym podjęłam pracę w szkole muzycznej I stopnia w Laskach, o której pisałam już trochę w artykule do poprzedniego numeru Magazynu. Wiedziałam, że nie będzie to łatwa praca, ponieważ nie miałam jeszcze doświadczenia w zakresie nauczania dzieci niewidomych. Dobrze, że jest już wydany w brajlu “Solfeż elementarny” Marii Wacholc do wszystkich klas. Pozostała do rozwiązania sprawa dyktand, które dotąd nie zostały wydane pismem brajla. Dowiedziałam się, że do “Dyktand Elementarnych” Marii Ćwiklińskiej i Małgorzaty Rogozińskiej zostały wydane płyty CD. Okazało się jednak, że na płycie CD jest około 80 dyktand, a w podręczniku o wiele więcej. Przy współpracy kilku koleżanek z uczelni przepisałam więc wszystkie dyktanda, a dodatkowe ćwiczenia wymyślałam sama, dobierając je odpowiednio do tematów zajęć.

Trzeba było zaplanować poszczególne zajęcia. Początkowo podczas lekcji nie rozstawałam się z konspektami, które sporządzałam zgodnie z programem nauczania. Potem było to już zbyteczne, gdyż samo napisanie konspektu wystarczało, bym zapamiętała zagadnienia, które chciałam wprowadzać bądź kontynuować na lekcjach.

Po roku pracy pedagogicznej mam już trochę doświadczenia i znam realia pracy z uczniami niewidomymi. Moim zdaniem, dzieci są wspaniałe, prawie nigdy nie sprawiały mi kłopotów wychowawczych. Wiadomo, że zdarzały się różne nieporozumienia, ale zawsze wspólnymi siłami udawało nam się je rozstrzygać. Praca z niewidomymi wymaga od niewidomego nauczyciela o wiele większego zaangażowania i skupienia niż od osoby widzącej. Oprócz tego, że na każde zajęcia uczyłam się na pamięć akompaniamentu do ćwiczenia czy piosenki, musiałam uważnie słuchać, co dzieci robią, jak się zachowują, pilnować, żeby nie leżały na ławkach, żeby stosowały się do moich poleceń. Nie było problemów ze sprawdzaniem dyktand, gdyż ja i one posługujemy się brajlowską notacją muzyczną. Początkowo najtrudniejsze chyba były ćwiczenia solfeżowe dwugłosowe, gdzie jeden głos śpiewają dzieci, a drugi realizuje nauczyciel. Trzeba przecież sprawdzać, co dzieci śpiewają, czy nie robią błędów i równocześnie śpiewać inną partię. Uczenie się na pamięć było niewykonalne, gdyż takich ćwiczeń podczas lekcji czasem było kilka. Opracowałam więc metodę czytania obu partii jednocześnie – każdej partii jedną ręką i wyćwiczyłam umiejętność kontrolowania obydwu głosów. Początkowo myślałam, że jest to zbyt trudne, prawie nierealne, ale po jakimś czasie udało się, a nawet stało się proste.

Tak więc przez cały rok uczyliśmy się od siebie wzajemnie wielu cennych rzeczy: ja – starałam się być miła, uprzejma, ale też stanowcza i wymagająca, wykazując wiele cierpliwości, a moje dzieci – poznawały nowe zagadnienia, realizowały to, o co prosiłam, skrzętnie odrabiały prace domowe, chociaż tego nie lubiły. Przyjęta wspólnie zasada: “pod żadnym pozorem nie wykorzystujemy tego, że nie widzimy”, była przestrzegana przez obie strony i przyniosła bardzo dobre rezultaty.

W roku bieżącym nie będę kontynuowała pracy w Laskach, ponieważ czeka mnie dyplom i obrona pracy magisterskiej, jednak po ukończeniu studiów chciałabym wrócić do pracy w szkole muzycznej.

Kolejnym, równie ważnym wyzwaniem jest dla mnie działalność artystyczna, z której nie chciałabym rezygnować. Zamierzam wziąć udział w Międzynarodowym Konkursie dla Niewidomych Muzyków i Kompozytorów w Pradze w 2010 r., a następnie podejmę jeszcze jedną próbę zdawania na śpiew solowy do którejś z naszych uczelni. Chciałabym osiągnąć te cele, gdyż śpiew jest również jedną z moich muzycznych ścieżek życia.

Anna Faderewska-Kuszaj

Błąd: Nie znaleziono pliku licznika!Szukano w Link do folderu liczników