Treść strony

Podaruj nam 1,5 procent swojego podatku

 

Czy można zostać niepełnosprawnym celebrytą? – Paweł Wrzesień

Kino światowe włącza do głównego nurtu przedstawicieli coraz szerszych grup społecznych, etnicznych lub kulturowych, rozbudzając zainteresowanie odmiennością. Czy jest jednak gotowe na pojawienie się gwiazdy z niepełnosprawnością?

Filmowcy wywodzą się z teatru

Sztuka filmowa w ciągu swej ponadstuletniej historii przeszła niesamowitą ewolucję. Od niemych, czarno-białych obrazków przesuwających się z ponadnaturalną prędkością po ekranie, aż do obrazów trójwymiarowych, a nawet projekcji 5D, dostarczających wrażeń odbieranych wszystkimi zmysłami. W pierwszych dekadach swego istnienia film zatrudniał profesjonalnych aktorów nauczonych wyłącznie występowania w teatrze. Stąd też przerysowana mimika, wykrzykiwane głośno kwestie i dziki wzrok bohaterów przedwojennych filmów, przyzwyczajonych do tego, że ze swym przekazem muszą dotrzeć do ostatnich rzędów widowni. Szybko okazało się też, że dorosła kobieta kwiląca cienkim głosikiem małej dziewczynki czy starannie wykształcony biały mieszczuch, obsadzony w roli ciemnoskórego niewolnika na plantacji bawełny, może nie rażą na deskach sceny, lecz we wrażliwym oku kamery ujawniają fałsz swych kreacji. Stąd też dopuszczenie przed kamery naturszczyków i dzieci, które często wykazywały wrodzony talent, jak choćby młodociana gwiazda Hollywood lat trzydziestych XX wieku Shirley Temple.

 

Ekran coraz bliżej życia

Po II wojnie światowej, wraz z dalszym rozwojem kina, postawiono silnie na naturalizm, polegający na wiernym odwzorowaniu wyglądu i zachowania bohatera przez odtwarzającego go aktora. Znikli z ekranów chłopi wypowiadający kwestię: „złote jabłko” z perfekcyjnym przedniojęzykowym „ł”. Pojawił się język ulicy, a także spotykane na ulicy postaci, które kochano za to, kim naprawdę są. W Polsce zasłynął choćby Jan Himilsbach, który nigdy nie przekroczył progu szkoły teatralnej, a genialnie wczuwał się w role niebieskich ptaków i życiowych rozbitków.

Świat sceniczny miał stanowić odbicie rzeczywistości. Zaczęto mówić, że dobry aktor powinien potrafić zagrać nawet budyń z sokiem malinowym, a przy rekrutacji na kierunki aktorskie nie ograniczano się do selekcji wysokich i długonogich pań o regularnych rysach twarzy oraz przystojnych i dobrze zbudowanych panów, dbając o różnorodność.

 

Wielcy nieobecni

Wybierając aktorów reprezentujących różnorodne ludzkie cechy, wciąż jednak nie brano pod uwagę osób z niepełnosprawnością, choć w realnym świecie były one coraz bardziej widoczne, szczególnie po wojnie. Dla nich zawód aktora był praktycznie zamknięty. Nikomu nie śniło się o dostępności scen czy planów filmowych, a jeśli scenariusz zakładał obecność bohatera bez nogi, głuchego lub niewidomego, aktorzy uczyli się markowania danej dysfunkcji na tej samej zasadzie jak chodzenia na szczudłach czy jazdy konnej. Gdy profesjonalny aktor tracił sprawność na skutek wypadku lub choroby, zwykle przestawał występować. Świetną ilustracją sytuacji sprzed półwiecza jest motyw z filmu „Dziecko Rosemary” Romana Polańskiego, w którym służący głównemu bohaterowi szatan odbiera jego konkurentowi aktorowi wzrok, aby wyeliminować go z zawodu.

 

Prekursorzy na planie

Schyłek XX wieku przyniósł zmiany społeczne, spopularyzował pojęcie „integracji” i sprawił, że osoby niepełnosprawne zaczęły coraz śmielej sięgać po aktywności i profesje wcześniej dla nich niedostępne. Pojawili się aktorzy z rozmaitymi dysfunkcjami, którzy mimo, a może właśnie dzięki nim zostawili trwały ślad w pamięci widzów. Jednym z prekursorów był Chris Burke, który w serialu „Dzień za dniem” kręconym w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, wcielił się w postać amerykańskiego nastolatka Corky’ego Tatchera, cierpiącego, podobnie jak grający go aktor, na zespół Downa. Jego o kilka lat młodszy kolega Warwick Davis mimo dysplazji kręgosłupowo-nasadowej ma na swym koncie drugoplanowe role w takich filmach jak choćby „Gwiezdne Wojny”, „Harry Potter” czy „Autostopem przez galaktykę”. Sięgając po bardziej współczesne produkcje, nie sposób pominąć Petera Dinklage’a, który w ostatnich latach wcielił się w postać Tyriona Lannistera z serialowego przeboju „Gra o Tron”. Ma na swym koncie kilkadziesiąt pomniejszych ról i mimo iż od urodzenia cierpi na achondroplazję, zdołał ukończyć z powodzeniem Królewską Akademię Sztuk Dramatycznych w Londynie i Walijską Szkołę Muzyczną.

Przykładów współczesnych aktorów z niepełnosprawnością można podać więcej. Są to jednak postaci, których na próżno szukać na pierwszych stronach gazet. Czy jest zatem szansa na narodziny gwiazdy wywodzącej się z tego środowiska?

 

Kandydat do sławy

Niewątpliwie na dobrej drodze do wielkiej popularności jest słabowidzący Kanadyjczyk Bruce Horak, którego właśnie obsadzono w najnowszym sezonie serialu „Star Trek: Strange New Worlds”. Jego premiera odbędzie się w roku 2022. Horak wcieli się w postać Hemmera – niewidomego kosmity z gatunku Aenarów, należącego do rasy Andorian. Swoistym novum jest to, że brak wzroku nie będzie tu traktowany jako dysfunkcja, lecz wrodzona cecha przynależna jego gatunkowi. W zamian za ten niedostatek został on wyposażony w zdolności telepatyczne, dzięki którym doskonale radzi sobie w przestrzeni kosmicznej. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że łatwiej będzie pełnosprawnym widzom utożsamić się z graną przez Horaka postacią, gdy brak wzroku nie będzie u niej traktowany jako problem czy wada.

Sam „Star Trek” jest zaś kontynuowanym od wielu lat cyklem fabularnym, gromadzącym przed ekranami wielomilionową publiczność i posiadającym wierne grono wielbicieli. Wystąpienie tam w pierwszoplanowej roli jest przepustką do sławy dużego formatu.

 

Łączy niepełnosprawność z pasją

Ogromne znaczenie w zdobywaniu popularności odgrywa niebanalna osobowość Bruce’a Horaka. Nie ogranicza się on do sprawnego wykonywania zawodu aktora, ale szuka nowych dróg kontaktu z odbiorcą poprzez sztukę. Od lat maluje obrazy, mimo iż jest prawie niewidomy. Z powodu siatkówczaka stracił w dzieciństwie wzrok w jednym oku, a w drugim utracił go w ponad 90 procentach. Ponadto cierpi na zaćmę i ma znacznie zwężone pole widzenia. Jego obrazy przedstawiają świat tak, jak sam go postrzega, a więc nieco zniekształcony, niewyraźny, w którym każda postać jest otoczona aurą świetlną określonej barwy. Dodatkowo prosi widzów, by oglądali je tylko jednym okiem i z bardzo bliska, aby zawęzić spektrum widzenia i zbliżyć ich wrażenia do tych, które odbiera sam autor dzieła. To sprzężenie zwrotne uwrażliwia odbiorcę i na moment pozwala wczuć się w położenie samego artysty. Oprócz tego Horak pisze scenariusze teatralne, reżyseruje, tworzy muzykę i przygotowuje aktorów do ról. Jest człowiekiem renesansu, obdarzonym wieloma talentami, które pozwalają mu zdobywać nagrody na całym świecie. Jako aktor występował nie tylko w rodzimej Kanadzie, ale także w Stanach Zjednoczonych i na scenach Europy. Malowane przezeń obrazy są natomiast wystawiane w galeriach całego świata.

 

Czy świat jest gotowy na niepełnosprawnego idola?

Szlak niepełnosprawnym superbohaterom przetarł już kilka lat temu serialowy „Daredevil” – wywodząca się z komiksu Marvella postać niewidomego prawnika, który dzięki wyczuleniu pozostałych zmysłów i znajomości sztuk walki wręcz, rozprawia się z przestępczością w Nowym Jorku. W rolę tę wcielił się jednak pełnosprawny aktor – Ben Affleck. Jeśli w świadomości mas grana przez Bruce’a Horaka postać Andorianina zostanie uznana za godną utożsamienia się, być może także niewidomego odtwórcę będzie można uznać za idola masowej publiczności. I pryśnie wówczas tabu fizycznej dysfunkcji, której posiadacza można podziwiać, szanować i lubić, ale którego traktuje się z pewnym dystansem i nie chciałoby się, mimo wszystko, iść w jego ślady. Trzymając kciuki, czekajmy zatem, aż pierwsza nastolatka zawiesi plakat Bruce’a Horaka nad swym łóżkiem. Będzie to oznaczać dla wszystkich przebicie kolejnego szklanego sufitu i początek epoki, w której na szczyty sławy może dojść każdy, kto potrafi po mistrzowsku oczarować publiczność, będąc mimo niepełnosprawności, supersprawnym artystą.

Paweł Wrzesień

 

Błąd: Nie znaleziono pliku licznika!Szukano w Link do folderu liczników


Artykuł publikowany w ramach projektu „TYFLOSERWIS 2021–2024 INTERNETOWY SERWIS INFORMACYJNO-PORADNICZY", dofinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.